Kicz jako element współczesnej kultury. Część 2.

Kicz jako element współczesnej kultury. Część 2.

Zasady: niedostosowania, synestezji, kumulacji, przeciętności, komfortu.

W poprzednim podrozdziale zobrazowałem w sposób ogólny, jak przedstawiało się kreowanie definicji i rozważań na temat kiczu.  Jak widać, wstydzimy się kiczu i trudno nam przyznać się do tego, że kicz w jakiś sposób może budzić, a nawet budzi emocje, zwraca uwagę i często po prostu się podoba. Jednak należy pamiętać też o tym, że kiczem (który jest naśladowaniem sztuki, jej uproszczoną, zwulgaryzowaną do absurdu kalką, zbieraniną różnych form powstającą na schyłku różnych kultur) rządzi kilka zasad.[1] Posłużę się tutaj strukturą, której użył A. Moles. Wyróżnia on pięć rządzących kiczem reguł: niedostosowania, kumulacji, synestezji, przeciętności i komfortu.

Zasadę niedostosowania po raz pierwszy wysunął Engelhardt, pokazując , iż w każdym przedmiocie może istnieć pewna dewiacja, stałe odchylenia w stosunku do nominalnego przeznaczenia, do funkcji, którą powinien pełnić - zarówno gdy chodzi o jakieś środki chemiczne, jak i korkociąg - odstępstwo od realizmu w przypadku przedstawień artystycznych.[2] W przypadku kiczu, istota przedmiotu zepchnięta zostaje poza jego zakres, kicz zastępuje to co czyste, nawet wtedy, gdy bezpośrednio dotyczy czystości. Jako przykład może posłużyć tutaj pomniejszanie lub wyolbrzymianie danego przedmiotu, jak w przypadku korka od butelki wody święconej w kształcie głowy Matki Boskiej. Jak widzimy, przedmiot zawsze znajduje się i zarazem "nie znajduje się" na swoim miejscu. Znajduje się na miejscu ze względu na staranne wykonanie i wykończenie, jest "nie na miejscu" ze względu na pokrętność samej koncepcji.[3]

Druga zasada, to zasada kumulacji. Ta reguła wiąże się z pewnym zjawiskiem, które możemy zaobserwować w cywilizacji mieszczańskiej. Mam tu na myśli mianowicie, potrzebę szaleńczego gromadzenia dla siebie wszystkiego, co możliwe; chcemy mieć "ciągle więcej". Oczywiście są wielcy mistrzowie w sztuce, którym udaje sie uwolnić od tej dążności "do wszystkiego", która polega na wypełnianiu pewnej pustki za pomocą nadmiaru środków. Nakładanie się na siebie religii i heroizmu, erotyzmu i egzotyki prowadzi do wykroczenia poza granice naszej wrażliwości, czasem do radykalnej wobec niej opozycji, do odczucia przedobrzenia czy pławienia się w niej, zmuszając do całościowej percepcji danego układu.[4] Kicz nie pozwala na to, byśmy pozostali obojętnymi, a dobry gust w tym przypadku stanowi tylko odmianę złego smaku. Weźmy dla zilustrowania następujące przykłady - typową dla kiczu grę formy i materii w obrębie danego przedmiotu: porcelana używana do wyrobu żyrandoli, kieliszki do jajek z szlachetnych gatunków drzew, złocenia w łóżkach. W takich przypadkach forma zapożyczona jest z innego materiału, odlew z żeliwa przybiera zniewalające roślinne kształty, tutaj heroizm łączy się z dobrym smakiem, albo ceglane kolumny imitujące kamień w neorenesansowych kościołach w Europie środkowej, tutaj cierpienie zmienia się w skromność etc.

Zasada kumulacji, nadmiernego gromadzenia, nie jest jednak wyłącznie cechą kiczu; manieryzm i rokoko również posiadają tę właściwość, choć w stanie ukrytym, umożliwiając łatwiejsze zaszczepienie kiczu na sztuce tego typu, niż na sztuce klasycznej czy geometrycznej.[5]

Trzecia zasada to zasada synestezyjnej percepcji. Ta reguła wiąże się niejako z poprzednią zasadą kumulacji. Zarówno w tej pierwszej, jak i drugiej chodzi o to, aby zaatakować jak największą liczbę kanałów zmysłowych u obserwatora naraz lub w taki sposób, aby były obok siebie. Trzeba pamiętać, że sztuce totalnej, która jest marzeniem naszej epoki, cały czas grozi niebezpieczeństwo popadnięcia w kicz. "Wielkość kanałów interferujących bez żadnych reguł i ograniczeń w systemy integracyjne centralnych ośrodków nerwowych wydaje się być celem samym w sobie, (...) w zegarach  z kogutem, w grających butelkach z likierem, w którym pływają złote płatki, w perfumowanych książkach, przejawia się owa mentalność piętrowego weselnego tortu, biszkoptów pomieszanych z bananem, cukru, czekolady i wszystkich kolorów tęczy, w dziele cechującym sie gigantyzmem i pretensjami rzeźbiarskimi w stylu wieży Babel czy małomiasteczkowego kościoła".[6]

_________________________

[1] A. Moles, dz. cyt., s. 6.

[2] Tamże, s. 76.

[3] Tamże, s. 76.

[4] A. Moles, dz. cyt., s. 77.

[5] Tamże, s. 79.

[6] Tamże, s. 79.

Jerzy Przybył, "Jeleń morski"

Image

Czwarta zasada to przeciętność, która jest swoistą tragedią kiczu. Przez to, iż w sztuce kiczu następuje nagromadzenie przedmiotów i środków na pokaz, można ją umiejscowić w połowie drogi do nowości, jednak przeciwstawiając ją awangardzie, co powoduje, iż zasadniczo jest sztuką masową, czyli akceptowalną przez masy i system, który jest im proponowany. Przez taką przeciętność wytwory kiczu potrafią wywoływać niekiedy pobłażliwy uśmiech u odbiorców, a to za sprawą osiągnięcia przez kicz swego rodzaju "autentycznej fałszywości". Uśmiech ten jest wywołany w momencie, kiedy widz zaczyna oceniać wytwór, czując się od nich wyższy i lepszy.
"Przedmioty kiczowate łączy przeciętność, która stapia je w zespół perwersji estetycznych, funkcjonalnych, politycznych czy religijnych, (...) przeciętność przejawia się zarówno w braku umiaru, jak i w zachowaniu miary, leży ona u podstaw heterogeniczności kiczu, ułatwiając odbiorcom akt przyswojenia go, i narzuca go we wszystkich dziedzinach: istnieje również kicz awangardy, czyli moda".[7] Dla kiczu przeciętność stanowi swego rodzaju węzeł gordyjski, którego rozwiązanie jest praktycznie niemożliwe.

Ostatnia, piąta zasada kierująca kiczem, to zasada komfortu. Przeciętność wymagań, dobre samopoczucie, mały dystans - to idee, które na ogół prowadzą do podstawy komfortu i łatwej akceptacji. Cała gama wrażeń i uczuć, które stapiają się w jedną formę łagodnych kolorów i percepcyjnej spontaniczności, prowadzą do postawy, która w zasadniczy sposób to akceptuje. Zauważmy na koniec, iż komfort łączący się z niedostosowaniem i irracjonalnością, stanowiącymi istotne rysy kiczu, wymaga siły roboczej, by znaleźć wyjście z tego dylematu: służby do odkurzania bibelotów, nakrywania do stołu i częstego zmieniania talerzy; tak więc kicz wiąże się w sposób naturalny z owym społeczeństwem konsumpcyjnym.[8]

Kiedy już posiadamy wiedzę dotyczącą zasad, jakie rządzą kiczem i wiemy, które dzieła są kiczowate, a które nie (oczywiście mówimy tutaj o kryteriach oceny przyjętych przez krytyków, a nie nasze własne osądy), możemy zauważyć, iż do naszej analizy możemy poddać dwa rodzaje przedmiotów kiczowatych. "Jedne stanowią wytwory świadome zamierzone jako kicz. Różnego rodzaju pamiątki, łuki triumfalne, katedry kolońskie, stanowią typowe przykłady przedmiotów tej kategorii, podobnie jak przedmioty dekoracyjne i talizmany, a także artykuły upominkowe. Drugi typ nie posiada tej właściwości, powiedzielibyśmy raczej, że cechują go niektóre symptomy kiczu, niż że jest celowo pomyślany jako taki. Są to przedmioty, które były początkowo związane z koncepcją techniczno - funkcjonalną, a przede wszystkim gadżety".[9] Jeżeli by się tak głębiej zastanowić, to na każdym kroku obserwujemy "dzieła", które bez wahania moglibyśmy nazwać kiczem. Na takim etapie jednak nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy efekt, który akurat obserwujemy jest kiczem w pejoratywnym tego słowa znaczeniu, bo tego właśnie sobie zażyczył autor. Takie postępowanie artysty dla wielu osób może wydawać się dość dziwne i niezrozumiałe. Dlaczego ktoś chciałby tworzyć dzieło w ten sposób i zasłynąć w środowisku artystycznym jako twórca kiczu? Czy należy taką osobę nazywać artystą?

Dobrym przykładem tutaj może być Jeff Koons. Jego dzieła przecież zwalają z nóg niejednego krytyka sztuki, a zapotrzebowanie na tego typu sztukę, jak się okazuje, jest ogromne. Bo nie ukrywajmy, że jego dziwne i odwołujące się do najprostszych odczuć dzieła zapewniły mu bardzo wysokie stanowisko i niesłychaną popularność wśród społeczeństwa. Czy to świadczy o złym guście krytyków i wszystkich tych ludzi? Do postaci Jeffa Koonsa powrócę w innym rozdziale tejże pracy magisterskiej.

Sztuka jest zawsze otwarta na interpretacje, przez co jest właśnie interesująca. W każdym człowieku potrafi wywołać inne odczucia i emocje, pozwana w różny sposób odczytywać dzieła. Podobnie jest z kiczem. "Zaspokaja najniższe instynkty, ale jak się okazuje, ludzie tego również wymagają i oczekują od sztuki, a klasyczny kicz narodowy, religijny, seksualny czy polityczny dążyły do oszołomienia czytelnika i doprowadzenia go w tym stanie do pewnego celu. Kicz zajmuje pozycję między konserwatyzmem, pojmowanym jako to, co przyjmuję większość, a modą. (...) jest na miarę człowieka, w odróżnieniu od sztuki, która go przerasta".[10] Dzieło kiczowe jest nierozsądne, wymyka się ogólnie przyjętym normom i standardom.

Jeżeli zastanowimy się, jak możemy odnieść kicz do naszego życia, to możemy stwierdzić, iż rodzi się on w atmosferze szarości, przeciętności i codzienności. Jeżeli te cechy charakteryzują naszą egzystencję na ziemi, to logiczne, że będziemy chcieli je jakoś ubarwić, sprawić żeby nie było takie szare. "Kicz oferuje w tej sytuacji swoją pomoc, pełni przede wszystkim funkcję dostarczania przyjemności czy też raczej spontaniczności w odczuwaniu przyjemności. Kicz umożliwia wykorzystanie umiejętności rzemieślniczych, ogólnie rzecz ujmując prowadzi do przekształcenia sztuki zbuntowanej, włączenia jej w komfort i wygodę życia codziennego".[11]

________________________

[7] A. Moles, dz. cyt., s. 80.

[8] Tamże, s. 80.

[9] A. Banach, dz. cyt., s. 66.

[10] K. Płóciennik, Sztuka szczęścia - czyli czemu lubimy kicz?, URL: http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,6119 [25.03.2012].

[11] Tamże.

Kicz religijny

Image